SOLIDARNOŚĆ


W roku 1980 wybuchla "SOLIDARNOŚĆ". No nie tak od razu, najpierw nazywało się to Niezależne Samorządne Związki Zawodowe. Podczas zebrania organizacyjnego zostałem wybrany przez załogę / byłem wtedy kierownikiem Robót Elektrycznych na budowie Szpitala w Pleszewie/, jako delegat do Komitetu Założycielskiego w Kombinacie Budowlanym w Kaliszu.
Tak się stało, że zostałem Vice Przewodniczącym Komitetu Założycielskiego NSZZ w Kombinacie.
Podczas pierwszych wyborów do Komisji Zakładowej już Solidarności, zostałem wybrany Przewodniczącym, uzyskując ponad 80% głosów. Stało się to chyba dlatego, że miałem "niewyparzoną gębe" i byłem z tego znany wśród załogi Kombinatu
Następstwem tego było wybór mnie do Zarządu Miejskiego a następnie do Ząrzadu Regionu NSZZ "Solidarność" Wielkopolska Południowa. I tak było do 13 grudnia 1981, kiedy to kierownictwo partii "robotniczej" wypowiedziało wojne robotnikom.
Uniknąłem internowania w pierwszych dniach łapanki, więc zaraz wieczorem spotkaliśmy się potajemnie w mieszkaniu matki Andrzeja W. w celu omówienia co dalej.
Nasi przywódcy zostali internowani /Bogus, Tolek/, ale my nie mieliśmy zamiaru poddawać się. Postanowiliśmy wydawać gazetkę podziemną pod nazwą "Społeczeństwu do przemyślenia".
Z kilkunastu chętnych z czasem zostało nas kilku, m.in. Andrzej W., Sławek W., Marek W., Kaziu J.
W międzyczasie uzyskałem kontakt z podziemiem we Wrocławiu . Od tej chwili zaczęło pokazywać się w Kaliszu "Z dnia na dzień", której tytułowa strona była orginalna do wychodzącej w ten sam dzień we Wrocławiu, a druga strona z wiadomościami z Kalisza i Regionu.
Tak się w końcu stało, że cała redakcja kaliskiego wydania spadła na Andrzeja W. i na mnie.
Andrzej gromadził materiały, ja zajmowałem się ich redagowaniem i drukiem. Wspólnie organizowalismy kolportaż, przy którym ściśle współpracowali Maryla J., Kaziu J., Andrzej K., Marek W., Jarek W., Sławek W., Lucyna P. i wielu innych nie znanych nam kolporterów, lecz bez których pomocy nie bylibyśmy w stanie nic zdziałać, a którzy byli w pierwszym rzędzie narażeni na represje, tak jak i "drukarze", Andrzej K., Lucek K. i inni.
Utrzymywaliśmy także kontakt z Tolkiem P. i Bogusiem S.
31 sierpnia 1982 zostalem aresztowany a następnie 2 września internowany za "namawianie do strajku", jak podała "Ziemia Kaliska" tyg regionalny, i osadzony w poniemieckim więzieniu dla kobiet w Grodkowie woj. opolskie.
Moje internowanie nie przeszkodziło w wydawaniu "Z dnia na dzień". Wiele moich obowiązków przejeła moja żona Danuta, no i nie zawodny Andrzej W.
Z internowania zostałem zwolniony 11 grudnia 1982, co nie znaczy ze zostałem zwolniony z pracy przy wydawaniu naszej gazetki. Spotkały mnie jednak perturbacje w pracy zawodowej, gdzie panowie z SB próbowali mnie wywalić z pracy, a Sąd Pracy wraz ze Sądem Najwyższym, uporczywie wydawały wyroki przywracające mnie do pracy na poprzednie stanowisko.
I tak stan ten trwał aż do lipca 1986 roku, kiedy to wraz z rodziną wyemigrowałem do Australii, przy wydatnej pomocy panów z SB. Ich to właśnie supozycje że " samochody jeżdżą ulicami i dachówki lecą z dachów", możliwe wtedy kiedy akurat moje dzieci tam będą. A także wyrabianie mi opinii złodzieja i kryminalisty w środowisku szkolnym moich dzieci.
Ciągle jeszcze w Polsce dominuje metoda zastraszania, sprawdzania i wywlekanie przeszłości osób niewygodnym niektórym panom. Dlatego postanowiłem na wszelki wypadek opublikować zaświadczenia, które otrzymałem z IPN . Kiedy się wreszcie skończy ten koszmar w Polsce?
Czy "SOLIDARNOŚĆ" się odrodzi i zrobi wreszcie porządek ??

Odznaczenie

Uroczystość w Ambasadzie RP

Aktualności PAI Dzień Niepodległości
VIDEO


Zebranie wyborcze

Gazetka

Strajk w wiêzieniu 10 listopad 1982 r

Przyjecie imieninowe

"20 lat pozniej"

MAIN

Napisz do mnie



© B.K.L. 2001- 2023 All Rights Reserved.